wtorek, 20 sierpnia 2013

Chapter Two.

- Ugh! Nienawidzę tych włosów - wymamrotałam, idąc szkolnym korytarzem.
Pomimo tego, że mam włosy do ramion, dalej uważam, że to jest straszne. Wolę swoje prawdziwe krótkie jasne włosy. Dzięki nim czuję się kobietą. Prawdziwą kobietą. Jak kobiety mogą mieć długie włosy? JA tego nie rozumiem. W zeszłym semestrze miała inną perukę, długie ciemnobrązowe kłaki. Ohyda. Ja to miałam na sobie tylko parę godzin, a już się wkurwiałam. Jak można mieć to COŚ na głowie całe życie? Plącze się to, włazi wszędzie, przytrzaskuje, leci jak coś piszesz... To jest chyba najgorsza rzecz w moim życiu... No może nie licząc tego, że jestem, gdzie jestem. Na uczelni. Czemu? Bo chcę się uczyć? Nie. Bo muszę. Liam chciał, żebym skończyła studia, znalazła normalną pracę, a ja go kocham. Wiem, że się o mnie troszczy, dlatego robię to, na czym mu zależy. Mogłabym go kopnąć w dupę i powiedzieć "spierdalaj, mam tego już dość", ale wtedy straciłabym jedyną bliską mi osobę.
- Kurwa. Uważaj jak chodzisz! - krzyknęłam do jakiegoś chłopaka, który uderzył mnie, biegnąć na zajęcia.
Pali się czy co? Spojrzałam na zegarek "ja pierdole, 8:01". Poleciałam do sali 205 i zajęłam jakieś miejsce. Po kilkudziesięciu minutach wykład się skończył. Nie myślałam nawet, że tak szybko może zlecieć czas na uczelni. Przyznam, że nawet było ciekawie.
Poszłam w kierunku łazienki. Sprawdzając coś na moim telefonie, nie patrzyłam przed nogi i tym razem to ja wpadłam na kogoś. Podniosłam wzrok i zobaczyłam ciemnookiego chłopaka.
-  Och, przepraszam.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się delikatnie.
- Znowu ty?
- Teraz chyba mamy rachunki wyrównane, nie sądzisz?
Pomyślałam przez chwilę, co odpowiedzieć. Nie mogę zapomnieć, że jestem Lizzy - uprzejmą i miłą studentką. Nie mogę być wulgarna i wredna.
- Nie sądzę, ja przynajmniej potrafię przeprosić, a nie omijam potrąconą osobę bez słowa jak jakiś dupek.
Może nie było to bardzo miłe, ale emocje trochę mnie poniosły. Muszę nad tym poćwiczyć.
- Hola hola, ja przynajmniej potrafię być miły dla osoby, która mnie potrąciła. A za tamto bardzo przepraszam, śpieszyłem się na zajęcia.
- Dobra, skończymy już. Rozejdziemy się i zapomnimy. I będzie dobrze - przeszłam obok niego i skierowałam się ku łazienkowym drzwiom.
- Czekaj... Powiesz chociaż jak masz na imię?
Odwróciłam się na chwilę do niego, uśmiechnęłam się, po czym weszłam do łazienki.
Kiedy wyszłam, chłopaka już nie było. Poszłam na kolejne wykłady. Usiadłam całkiem z tyłu, żeby być jak najmniej widoczną. Kilka minut później dołączył do mnie chłopak. Tak, ten chłopak. Spojrzałam, na niego i przewróciłam oczami.
- Mam nadzieję, że tym razem nie zepchniesz mnie z ławki.
- Ja również mam taką nadzieję.
Usiadł obok mnie.
- Więc... - spojrzał na stolik przed nami - co u ciebie słychać Lizzy?
Zdziwiłam się i patrzyłam na chłopaka z szerokimi oczami.
- Co? Skąd znasz moje imię? Nie powiedziałam ci przecież.
- Spokojnie, nie śledzę cię ani nic. Masz napisane to na swoich notatkach.
Wzięłam i schowałam wszystko ze stolika do torby.
- Boisz się mnie?
- Nie? Dlaczego?
- Chowasz wszystko przede mną, jesteś niemiła, zachowujesz się jakbym ci coś zrobił.
- Nieprawda.
- Prawda.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Zjemy razem lunch?
- Co? Nie.
- Widzisz? Znowu to robisz.
- Nic nie robię! Po prostu nie mam ochoty jeść z kimś kogo w ogóle nie znam!
- Justin Bieber. Zjemy razem lunch?
Myślałam, że stracę panowanie nad sobą. Upierdliwy dzieciak. On mnie nie zna, ja go nie znam, więc czego kurwa on chce? Nie zna Miley, ani nawet Lizzy, więc kurwa niech się odpierdoli.
- Ok.
Uśmiechnął się do mnie z satysfakcją.
Kurwa, co się właśnie stało? Czy ja się właśnie zgodziłam na wspólny lunch? Miley, musisz ogarnąć drugą ciebie, bo Lizzy zaczyna świrować i robi to, czego ty nie chcesz.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Chapter One.

Zeszłam z Liama. Pocałowałam go w usta i położyłam się obok niego. Cmoknęłam jego nagi tors i wtuliłam się w jego ciało. Zaczęłam powoli zasypiać w ramionach ukochanego, ale po chwili zadzwonił budzik.
- Kurwa - syknęłam - Już jest 7 rano?
Po chwili ciszy Liam się przebudził i pokiwał głową.
- Kochanie, musimy teraz zwolnić. Zaczął się znowu rok szkolny, znowu studia, muszę się wysypywać.
- Ale..
Zamknęłam mu usta wkładając mu język do gardła. Po kilku minutach całowania i dotykania odkleiłam się i wstałam z łóżka.
- Przecież nie zostawię cię na cały rok, ja też potrzebuję miłości.
Liam się uśmiechnął i przeleciał wzrokiem moje nagie ciało, oblizując usta.
-Chodź do mnie - powiedział cicho.
Udałam, że tego nie słyszałam. Podeszłam do drzwi od łazienki, chwyciłam klamkę i poczułam ręce oplatające moje ciało.
- Liam! Nie teraz, spóźnię się pierwszego dnia do szkoły - spojrzałam na niego i dodałam ze złowieszczym uśmieszkiem na twarzy - i ubierz się, bo teraz to ci w niczym nie pomoże.
Weszłam do łazienki, zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam się myć. Po kilku minutach ubrałam bieliznę, zmyłam mocny makijaż i na jego miejsce zrobiłam lekki, prawie niewidoczny.
- Kochanie! Przynieś mi coś do ubrania!
- Z której szafy?
- Idę do szkoły, więc się zastanów!
Wiedziałam, że sobie pogrywa, ale na szczęście przyniósł po chwili spodnie i białą koszulę z diamencikami na ramionach. Założyłam strój i sięgnęłam na półkę. Dotknęłam krótkich brązowych włosów i po chwili założyłam moją perukę.
Dlaczego oddzielne szafy? Dlaczego różne makijaże? Dlaczego peruka?
Dlatego, że mam 2 TWARZE.

____________________________________________________________________

Hej :)
To jest krótki rozdział/prolog. Nie ma w nim Justina, ale będzie. Spokojnie. :) Jest główną postacią, ale pojawi się dopiero w następnym rozdziale.
Jak Ci się spodobało, to czytaj dalej. Gwarantuję, że będzie lepiej i dłużej ;)
Jeśli masz jakieś pytania: ask.fm
Twitter: @2facesstory

EDIT: Proszę, pozostaw po sobie komentarz. Wystarczy "...". Chciałbym tylko wiedzieć ile osób przeczytało pierwszy rozdział. :)

Bohaterowie

Miley Cyrus (20 lat)


Lizzy Hayes (20 lat)


Liam Hemsworth (26 lat)


Justin Bieber (20 lat)